Las i dwoistość jego natury

W dzień jawi się jako zielona oaza po wielkomiejskim zgiełku i hałasie,
gdzie wśród szumu drzew koisz zmęczone zmysły.
Cisza i spokój. Bierzesz głębszy oddech. Pędzące myśli zwalniają.

A gdy zaczyna zmierzchać, wiatr zrywa się większy,
gnie konary drzew i szumi momentami złowrogo.
Kształty zatracają ostrość, wyostrzasz wzrok, by odróżnić kolejne konary.

Cisza, która jeszcze przed chwilą koiła Twoje zmysły, zaczyna ciążyć.
Kryje w sobie tajemnicę, której nie widzisz, nie słyszysz.
Patrzysz w niebo, niemalże czujesz milczenie gwiazd i księżyca.

Przyspieszasz kroku, zmęczone nogi potykają się o niespodziewane kamienie,
które w dzień układały się w malowniczą mozaikę,
teraz ukryte pod liśćmi tylko utrudniają.

Liczysz do trzech i bierzesz głęboki oddech, przecież nic się nie stało.
W oddali jawi się parking i słaby blask latarni.
Odwracasz się na chwilę i widzisz mroczną ścianę lasu.