Letnia ulewa
Przez szeroko otwarte okno wdycham rześkość letniej ulewy.
Wiatr wlatuje bezkarnie całą swoją mocą,
kołysze firaną, co skołowana tańczy.
Gdzieś drzwi trzaskają, lecz nie dbam o to,
patrzę na deszcz, co smaga i daje życie.
Ulewa pachnie spękaną ziemią i obietnicą mięsistej zieleni,
która rozkwita i wybucha nagle w miejskiej przestrzeni.
Nie boi się spalin i zuchwale depczących ją stóp,
bo wie, że finalnie zwycięży.